Wycieczka krajoznawcza do Kocka, Sobieszyna, Żabianki, Ryk i Stężycy
Na zakończenie sezonu turystycznego, w dniu 12 października, wyruszyliśmy z 27-osobową grupą przewodników i przyjaciół na zwiedzanie północno-zachodniej Lubelszczyzny. Nasi Koledzy Staszek Santarek i Mietek Kseniak wybrali następujące miejscowości: Kock, Sobieszyn, Żabiankę, Ryki i Stężycę.
Przejeżdżając przez Kock Marta Denys i Staszek Santarek opowiedzieli nam dzieje jego mieszkańców: Polaków i Żydów. Na obrzeżu miasta odwiedziliśmy cmentarz, na którym pochowano 81 żołnierzy z Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie". Polegli oni w czasie bitwy stoczonej w dniach 2 - 6 października 1939 roku z niemieckimi oddziałami XIV Korpusu Zmotoryzowanego gen. von Wietersheima. Dowódca gen. Franciszek Kleeberg zmarł w obozie jenieckim w 1941 roku, a jego prochy sprowadzono na kocki cmentarz w 1969 r. Zapaliliśmy znicze na mogile gen. F. Kleeberga i jego żołnierzy, a Staszek Santarek odczytał nam pożegnalny rozkaz generała z dnia 5 października 1939 r.
Żołnierze!
Z dalekiego Polesia, znad Narwi, z jednostek, które się oparły w Kowlu demoralizacji, zebrałem Was pod swą komendę, by walczyć do końca. Chciałem iść wpierw na południe, gdy to stało się niemożliwym nieść pomoc Warszawie. Warszawa padła nim doszliśmy. Mimo to nie straciliśmy nadziei i walczyliśmy dalej. Najpierw z bolszewikami, następnie w 3-dniowej bitwie pod Serokomlą z Niemcami. Wykazaliście hart i odwagę w masie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca. Dziś jesteśmy otoczeni, amunicja i żywność są na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może. Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili - każę zaprzestać walki, by nie przelewać krwi nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność, wiem, że staniecie, gdy będzie potrzeba. Jeszcze Polska nie zginęła i nie zginie.
Dowódca SGO "Polesie"
Franciszek Kleeberg
gen. bryg.
Następnie udaliśmy się do Sobieszyna - dawnych posiadłości hrabiów Kickich. Opuszczony pałac niszczeje, natomiast kompleks Zespołu Szkół Rolniczych im. hr. Kajetana Kickiego założony na przełomie XIX i XX w. jest zadbany, a ucząca się w nim młodzież może podziwiać eklektyczną bryłę szkoły i stare okazy drzew, wśród nich 200-letnią lipę, pod którą zrobiliśmy sobie pamiątkową fotografię. Mistrzem opowieści o rodzie Kickich był Kol. Mieczysław Kseniak, autor publikacji o parkach dworskich. W kościele parafialnym pw. Podwyższenia Krzyża Świętego - zbudowanego wg projektu Pawła Wójcickiego - znajduje się nagrobek Kickich i piękny obraz Wniebowzięcia NMP pędzla Józefa Buchbindera, absolwenta Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie, w Dreźnie i Monachium.
W Żabiance urzekł nas drewniany kościółek pw. Wniebowzięcia NMP wzniesiony kosztem starosty stężyckiego Feliksa Bętkowskiego w 1745 r. Wyposażenie pochodzi w większości z XVIII i XIX w.
W Rykach pod kierunkiem Kol. Marii Wiśnioch zwiedziliśmy neogotycki kościół pw. Najświętszego Zbawiciela, który został zbudowany wg projektu architekta Józefa Dziekońskiego w latach 1908 – 1914. W ołtarzu głównym znajduje się wspaniały obraz Chrystusa Ukrzyżowanego o wymiarach 434 x 306 cm z sygnaturą na drzewie krzyża „Leon Wyczółkowski pamiętnego 1915”. Artysta - przez sentyment do ziemi, skąd pochodził jego dziadek Jan Faliński, dziedzic dóbr pobliskiej Rossoszy i matka Antonina z Falińskich Wyczółkowska – zgodził się na prośbę członków dozoru kościelnego namalować obraz do ryckiego kościoła.
Na XIX-wiecznym cmentarzu ryckim obok Falińskich zostali pochowani: Witold Kossak, 12-letni brat pisarki Zofii Kossak-Szczuckiej, który zginął w nurtach Wieprza, przemysłowiec Władysław Skalski, zm. 1928 r. oraz uczestnik powstania styczniowego Eugeniusz Wojnowski. Zob. http://www.ryki-dawniej.com.
W Stężycy zwiedziliśmy kościół farny pw. św. Marcina. Naszym przewodnikiem był Jarosław Frąckiewicz, nauczyciel historii, członek Towarzystwa Przyjaciół Stężycy, który z pasją opowiadał o dziejach parafii erygowanej w XIII wieku, zniszczeniach gotyckiej świątyni w czasie najazdu wojsk węgierskich księcia Rakoczego, następnie Kozaków, Szwedów, Tatarów i Litwinów oraz w latach II wojny światowej. Wewnątrz zachwycaliśmy się zachowanym portalem renesansowym z XVII wieku oraz zabytkami sztuki sakralnej, m.in. barokowymi ołtarzami.
Na zakończenie naszej podróży po ziemi stężyckiej zwiedziliśmy storczykarnię w firmie JMP Flowers. Z uprawą tych pięknych kwiatów zapoznał nas Ireneusz Piwoński. Firma - prowadzona od 1977 roku przez Jarosława i Marię Ptaszków oraz ich dzieci - należy do najnowocześniejszych i największych obiektów tego typu na świecie, zajmuje łączną powierzchnię 15 ha. Zatrudnia ok. 100 osób. W asortymencie kwiatów produkowanych przez JMP Flowers znajduje się: ok. 60 odmian róż (5,7 ha), 40 odmian anturium (3,2 ha) oraz kilkadziesiąt odmian orchidei doniczkowych (2,2 ha). Zob. http://www.jmpflowers.pl/o-firmie/historia.html.
tekst: Maria Wiśnioch